Przeglądasz teksty otagowane, jako:

Recenzje

„Freud” (2020) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

Osoba wiedziona li tylko tytułem recenzowanego serialu zapewne uznałaby go za biograficzną opowieść o ojcu psychoanalizy, a tym samym doskonały materiał na historię per se, mało jest bowiem rzeczy tak frapujących, tajemniczych i nieokiełznanych, jak ludzki umysł. Szybki rzut oka na opis w profilu produkcji na filmweb.pl jest niczym kuksaniec w szczepionkę naszych oczekiwań (lub przypuszczeń): „rozwiązując sprawy zaginięć i morderstw w XIX-wiecznym Wiedniu, młody Sigmund Freud razem z kobietą medium wplątuje się w okultystyczny spisek.”. Zatem zapomnijcie, moi Drodzy,…

Przejdź do pełnego tekstu

„GRIS” (2018) | Recenzja

Gry wideo Sacrum i Profanum

Gdybym miał odgadywać symbolikę „GRIS”, wskazałbym na opowieść o zdekompletowanym świecie, w którym, zagubieni, poszukujemy „drugiego”: albo bliską nam osobę, albo osobę w ogóle, albo nawet Boga. Nie jestem jednak pewien, czy chcę tę symbolikę tak nachalnie odsłaniać; historia z „GRIS”, choć nie jest narracyjnym majstersztykiem, żyje swoim własnym życiem, jako fantazyjna opowieść drogi, w której główna bohaterka przemierza tajemniczy, niejednokrotnie złowrogi świat, by na końcu spotkać się – no właśnie – z kimś albo z czymś. Anturaż, w jakim…

Przejdź do pełnego tekstu

„1917” (2019) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

Najnowszy film Sama Mendesa, jest jak synkretyzm ostatnich dwóch dekad kina wojennego; pobrzmiewa tam walka z wrogiem absolutnym – czasem („Dunkierka” Nolana), jest godna Odysei wyprawa , która wydaje się wręcz alogiczna („Szeregowiec Rayan”), są też rozważania o naturze wojny („Cienka czerwona linia”). Nie można jednak uznać „1917” za dzieła wtórnego. W wielu elementach i na wielu płaszczyznach jego fabuła, realizacja i przekaz „odrywają się” od znanych pierwowzorów, zajmując odrębne miejsce w pierwszym rzędzie przedstawicieli wojennego kina. Nie jest to…

Przejdź do pełnego tekstu

„Doom” (1993) | Recenzja

Gry wideo Sacrum i Profanum

„Doom” – stara gra, w której ruch celownikiem możliwy jest jedynie horyzontalnie. Gra krótka, zajmująca raptem 2-3 godziny. Gra obdarzona ubogą grafiką, stanowiącą obecnie co najwyżej ciekawostkę, którą przed przekreśleniem ratuje wszech-panująca w gamingowym światku moda na pixel art i retro. A jednocześnie kultowy tytuł i de facto ojciec gatunku gier pierwszoosobowych. Licząca sobie ponad ćwierć wieku produkcja, która ukazała się do tej pory na dwunastu konsolach oraz telefonach komórkowych i komputerach osobistych. Czy można wobec takiej legendy przejść obojętnie?…

Przejdź do pełnego tekstu

„Grand Prix Monaco” – Malcolm Folley (2017) | Recenzja

Książki Sacrum i Profanum

Książek traktujących o królowej motosportu jest w polskich księgarniach i bibliotekach jak na lekarstwo. Pozycji stricte tematycznych, opisujących dzieje Formuły 1, nie sposób uświadczyć, zaś zainteresowanym pozostają jedynie inne publikacje, w których gdzieniegdzie pojawia się historyczny wątek. Recenzowany tytuł prima facie sprawia podobne wrażenie, sugerując dopiskiem na okładce („kulisty najsłynniejszego wyścigu F1 na świecie”) skoncentrowanie się na wyłącznie „bon tonie” tego wydarzenia i wszelkiej maści ciekawostkach z nim związanych. Jeśli już poruszyliśmy temat okładki i mamy odwoływać się do ogranego…

Przejdź do pełnego tekstu

„Brave Story: The New Traveler” (2006) | Recenzja

Gry wideo Sacrum i Profanum

Siedzę spokojnie na ławce, obok mnie zaś piękna dziewczyna, ale w zasadzie nie ma to większego znaczenia. Istotne jest tylko to, co trzymam w ręku. A trzymam konsolę wideo, w której może zmieścić się niejedno uniwersum. Gram, choć ona ciągle coś mówi. Odnoszę nawet wrażenie, że mówi do mnie. Postanawiam oderwać wzrok od ekranu i wtedy ze zdziwieniem stwierdzam, że ławka jest pusta. Po chwili pojawia się znajomy pies; jest zaniepokojony (o ile jest to możliwe w przypadku psich nastrojów).…

Przejdź do pełnego tekstu

„Ślepnąc od świateł” (2018) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

Przyznaję, że nie jestem przygotowany do tej recenzji o tyle, że nie czytałem literackiego pierwowzoru spod pióra Jakuba Żulczyka. Pisanie jej na „świeżo”, bezpośrednio po dwudniowej sesji z serialem, też może nie sprzyjać końcowej ocenie. Już teraz, na wstępnie, mogę stwierdzić tylko tyle, że jest ona niejednoznaczna – początkowo celowałem w 7 na 10, ostatecznie formalnie wystawiam 8 na 10, ale nie przywiązujmy do tego większej wagi. Poprzestańmy na stwierdzeniu, że mamy do czynienia z serialem dobrym, a w warunkach…

Przejdź do pełnego tekstu