Przeglądasz kategorię:

Sacrum i Profanum

„Kierunek: Noc”, S02 (2021) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

Drugi sezon „Into the Night” bazuje bardzo mocno na motywach pierwszego sezonu; można wręcz powiedzieć, że niektóre z nich wywraca na drugą stronę, niczym kieszeń w spodniach; dobra kieszeń tym się jednak cechuje, że ma dno; takie dno przydałoby się scenarzystom serialu, ponieważ niektóre jego wątki są bezdennie głupie. Podtrzymuję moje dobre słowo na temat tej serii, tak silnie zaakcentowane przy recenzji pierwszego sezonu; szkopuł w tym, że wieczne zapętlanie motywów zwyczajnie zniecierpliwia i nuży; zaletą pierwszego sezonu była właśnie…

Przejdź do pełnego tekstu

„Milcząca gwiazda” (1959) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

„Milcząca gwiazda” była pierwszym polskim filmem scenice-fiction nakręconym z rozmachem godnym przymiotnika „superprodukcja”, w szczególności patrząc na lata powstania obrazu (1959, choć niektóre źródła wskazują 1960). Nie jest to jednak stricte polska (czy raczej PRLowska) produkcja, lecz koprodukcja z NRD, i to ze znaczącym udziałem naszych zachodnich sąsiadów. I chyba naszym największym wkładem w to dzieło jest jego sama podstawa, czyli debiutancka powieść Stanisława Lema, „Astronauci”; „Milcząca gwiazda”, to całkiem wierna adaptacja tej książki, „całkiem”, ponieważ z uwagi na ograniczenia…

Przejdź do pełnego tekstu

„Astronauci” – Stanisław Lem (1951) | Wrażenia

Książki Sacrum i Profanum

Wyjście z lemowskich opowiadań i wejście wprost w zwartą fabułę było lekiem dla mojego, skonfudowanego po „Cyberiadzie” umysłu, mimo że początek przygody z „Astronautami” nie był spektakularny; ciężko bowiem oczekiwać tego od swoistego moralitetu i przyspieszonego kursu z astronomii zarazem, jaki stanowi pierwsza część powieści, napisana przez Lema chyba przede wszystkim z uwagi na czas i miejsce (socrealistyczna Polska, poza trylogią księżycową Jerzego Żuławskiego, nie mająca zbyt wielu przedstawicieli literatury scenice-fiction na półkach bibliotek i domostw). Lem zresztą był zmuszony…

Przejdź do pełnego tekstu

„Cyberiada” – Stanisław Lem (1965) | Wrażenia

Książki Sacrum i Profanum

Pisząc wprost i bez zbędnych wstępów: nie potrafię zrozumieć fenomenu wydawniczego tej serii opowiadań Lema. O ile „Bajki robotów” nad wyraz mnie przeczołgały, o tyle „Cyberiada” uczyniła to do sześcianu. Moja niepochlebna ocena dla tego zbioru (w posiadanym przeze mnie wydaniu liczącym – bagatela – 500 stron) wzięła się z kilku przyczyn. Po pierwsze, dużo w tych opowiadań językowych eksperymentów, w tym męczących neologizmów, dużo konotacji i wtrętów stricte ziemskich (na czele z „Złapał Kozak Tatarzyna” z opowiadania „Powtórka”, pochodzącego…

Przejdź do pełnego tekstu

„Bajki robotów” – Stanisław Lem (1964) | Wrażenia

Książki Sacrum i Profanum

Nigdy nie byłem entuzjastą „Bajek robotów”. Nie „czułem” tej literatury, tłukąc ją jako lekturę szkolną w podstawówce (co uważam za poroniony pomysł, ale o tym nieco później), nie czuję też tych kilkunastu opowiadań teraz, choć nie mogę odmówić im uroku; być może w przededniu premiery kinowej „Diuny” oraz serialowej „Fundacji” mój umysł łaknie bardziej dojrzałych i złożonych fabuł, aniżeli historii może nie oczywistych i nie prostych, ale – nomen omen – pokręconych. Nie potrafię nawet (i nie chcę), wzorem moich…

Przejdź do pełnego tekstu

„Elling” (2001) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

Zawsze powtarzałem, że najtrudniejszym gatunkiem filmowym jest komediodramat; trzeba bowiem dużych umiejętności wespół z dobrym smakiem, by tematy na wskroś tragiczne zmieszać z zabawnymi. Na pierwszy rzut oka w „Ellingu”, norweskiej produkcji z początku wieku, więcej zdaje się być komedii, aniżeli prawdziwego dramatu, ale słowem „kluczem” jest użyty wyżej zwrot „prawdziwy”. Bo to, co dla ludzi mających szczęście przejść w miarę normalnie proces socjalizacji, wydaje się oczywiste i wręcz banalne, dla osób dotkniętych lękami, fobiami i innymi „ami” jest barierą…

Przejdź do pełnego tekstu

„Martwe dusze” – Mikołaj Gogol (1842) | Wrażenia

Książki Sacrum i Profanum

Czasami zadaję sobie pytanie, który z istniejących tytułów książek z przyjemnością bym “ukradł”, gdyby tylko nikt nigdy nie wpadł na to, by użyć go do zatytułowania własnego dzieła. Nie ukrywam, że “Martwe dusze” zawsze pojawiały się w odpowiedziach na te skrycie stawiane pytania. Nie znając zupełnie twórczości Gogola, zawsze kategoryzowałem “Martwe dusze”, jako powieść psychologiczną (a nawet dramat, jeśli tylko umysł funkcjonował trochę gorzej). Jest to jednak niemal podręcznikowy przykład prozy obyczajowej, i to napisanej w sposób tak nowoczesny i…

Przejdź do pełnego tekstu