Przeglądasz teksty otagowane, jako:

Recenzje

„Final Fantasy V” (1992) | Recenzja

Gry wideo Sacrum i Profanum

Do „Final Fantasy V” przystąpiłem z marszu, zaraz po ukończeniu solidniej i świetnie zremasterowanej części IV. Takie ogrywanie relatywnie podobnych do siebie gier bezpośrednio po sobie ma tę wadę, że przy poznawaniu nowego tytułu szybciej dopada mnie znużenie, sama zaś gra potrafi „przeleżeć” kilka miesięcy, zanim na powrót do niej wrócę (co nie sprzyja angażowaniu się w fabułę). W przypadku „Final Fantasy V” owa przerwa znów wystąpiła, ale aż po 20 godzinach rozgrywki; wspomniane wyżej uczucie znużenia nie nastąpiło tak…

Przejdź do pełnego tekstu

„Okja” (2017) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

Ten, który skusił się na seans z „Okją” słysząc, że jest to film scenice – fiction, mógł po napisach końcowych srogo się zawieść; nie ma bowiem w „Okji” zarówno ani grama „scenice”, jak również „fiction”; tak jak bowiem „Folwark zwierzęcy” był antyutopią krytykującą system komunistyczny, w którym mieliśmy okazję poznać perypetie zwierząt, które żyły w pewnym gospodarstwie, i rychło okazało się, że choć wszystkie z nich są „równe”, to jedne są jednak „równiejsze”, tak „Okja” jest alegorią współczesnego świata, zdominowanego…

Przejdź do pełnego tekstu

„Deluxe Ski Jump 4” (2011) | Recenzja

Gry wideo Sacrum i Profanum

„Deluxe Ski Jump” jest dla Polaków grą szczególną – premiera najpopularniejszej, drugiej części gry zbiegła się ze sportowymi sukcesami Adama Małysza, przez co dzieło Jussi Koskeli zyskało w naszym kraju niemałą popularność; nielegalne kopie gry krążyły na trzy i pół calowych dyskietkach, zaś wyczyny (czyt. rekordy) niektórych zawodników były tematem telewizyjnych programów informacyjnych. Wraz ze spadkiem formy Mistrza zmalało zainteresowanie „Deluxe Ski Jump”; przyczyna była dwojaka – po pierwsze, pojawiło się sporo komercyjnych produkcji (dzieła RTL oraz L’Art), po drugie,…

Przejdź do pełnego tekstu

„BIT.TRIP.RUNNER” (2010) | Recenzja

Gry wideo Sacrum i Profanum

Przeskoczyłem wszystkie dziury i barykady, uniknąłem meteorytów i żółtej śmierci płynącej leniwie ku mojemu ciału. Mojemu ośmio-bitowemu ciału. „BIT.TRIP.RUNNER” jest grą niezwykłą. Łączy bowiem grę platformową z grą… rytmiczną, wszystko zaś spaja konwencja graficzna rodem z automatów do gier. Przywołanie arcade’owych maszyn, których jedyny ślad można obecnie odnaleźć w tandetnych, tanich mazurskich domach wczasowych, jest całkowicie zasadne – w tej dwuwymiarowej grze nasz bohater porusza się „zawsze w prawo”, więcej, porusza się automatycznie, i ze znaczną prędkością, Nam zaś pozostają…

Przejdź do pełnego tekstu

„Euro Truck Simulator” (2008) | Recenzja

Gry wideo Sacrum i Profanum

Wszelakiej maści symulatory tirów są „ciekawymi” grami z dwóch powodów: „symulatorami” są z reguły tylko z nazwy, i może właśnie dlatego znajdują tak liczne grono nabywców – oferują wolność w wyborze dróg, choć drogi te są nad wyraz przewidywalne – zwłaszcza w leciwej już produkcji SCS Software, „Euro Truck Simulator”. Czechom sławę przyniosła seria „18 Wheels of Steel” – gry spod tego szyldu miały być następcami kultowego „Hard Truc”k. Owo następstwo w późniejszych latach polegało na delikatnym upiększaniu gry i…

Przejdź do pełnego tekstu

„Małżeńskie porachunki” (2017) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

Nie jestem koneserem kina skandynawskiego, którego nie mam okazji oglądać zbyt często. Tym bardziej nie jestem koneserem komedii, chyba że to komediodramaty, komedie kryminalne lub czarne komedie. Nie sięgnąłem więc po „Małżeńskie porachunki” z powodu kraju produkcji (Dania), ale także z powodu gatunku (komedia kryminalna), lecz z uwagi na występ Marcina Dorocińskiego. Ot, taki nieco patriotyczny powód, albo też ciekawość, jak w zagranicznej produkcji wypadł uzdolniony polski aktor. I jeśli ktoś inny miałby się kierować przy wyborze powyższego filmu tym samym,…

Przejdź do pełnego tekstu

„Kierunek: Noc”, S01 (2020) | Recenzja

Filmy i seriale Sacrum i Profanum

Netflix ostatnimi czasy stał się synonimem słowa „przeciętność”, nie dostarczył bowiem widzom żadnego nowego, naprawdę dobrego serialu; oczywiście, niepowodzenia w serialach odbija sobie w produkcjach filmowych, z których nie jedna już zgarnęła szereg nagród, z Oscarami włącznie. Wielkie czerwone „N” owe braki stara się ostatnimi czasy nadrabiać swoimi produkcjami oryginalnymi rodem z Europy. Recenzowany tutaj „Kierunek: Noc” (Into the Night) jest tego znakomitym przykładem, ale, choć jest to produkcja belgijska, zaskakująco mało tutaj Belgii i Belgów samych w sobie, a…

Przejdź do pełnego tekstu