„Wojna Grzechu” – Richard A. Knaak (2006-2007) | Wrażenia

Książki Sacrum i Profanum

Z całej gamy książek, które powstały na zlecenie Blizzarda, te sygnowane logiem Diablo ustępują co prawda liczebności publikacjom spod szyldu Warcrafta, ale nadrabiają… Nie, nie jakością, lecz tym, co można określić mianem „fan base”, głębokim osadzeniem w świecie o bohaterach znanych z gry, umiejętnym łączeniu ich w pary, przenikaniu różnych wątków i rozbudowie ogólnych, ledwie zarysowanych w grze motywów. Nie inaczej jest w przypadku bodaj najbardziej monumentalnej pozycji w księgozbiorze książek o Diablo – trzytomowej „Wojnie Grzechu”, autorstwa obeznanego już w temacie Richarda A. Knaaka.

Po trylogię sięgnąłem wiedziony zbliżającą się premierą Diablo IV, oraz pogonią za skolekcjonowaniem wszelkich drukowanych pozycji w świecie Sanktuarium; patrząc na zajawki i zwiastuny najnowszej części Diablo, wybór nie mógł być lepszy – tak jak gra akcentuje rolę Lilith (w zasadzie pierwszy raz w tak wielkim stopniu), a materiały do niej wskazują na miejsce akcji Kedżystan i okolice, tak wszystkie trzy powieści osadzone są na wyżej wzmiankowanych postaciach oraz części Sanktuarium położonej daleko poza kultowym Tristram.

Knaak na bohatera powieści wybrał młodego, ale już doświadczonego życiem rolnika, Uldyziana ul Diomedesa, który we spół z bratem i resztą swoich mniej lub bardziej barwnych znajomków doświadcza różnych, przeważnie krwawych i traumatycznych perypetii, nader wszystko w którym odżyła moc nefalemów, czyli dzieci aniołów i demonów. Taki układ sytuacyjny pozwolił Knaakowi w miarę płynnie i spokojnie przedstawić jedno z najsłynniejszych wydarzeń lore – tytułową Wojnę Grzechu.

Czytelnika może na początku zmylić nieco rywalizacja dwóch obrządków kościelnych, które, choć gdzieś powiązane z postaciami z gry, wydają się jednak czymś innym, ale z czasem także w ich wypadku karty zostają wyłożone na stół i czytelnik z łatwością może powiązać fakty, o jakich dowiedział się w trakcie siekania potworów w dwóch pierwszych częściach Diablo, a następnie w trzeciej z nich, nad wyraz infantylnej fabularnie, ale wypchanej lore do granic możliwości.

I wiecie co? czyta się to nieźle do tego stopnia, że po lekturze (relatywnie krótkich) dwóch-trzech rozdziałów mam ochotę sięgnąć po grę i wysłać do piekła wszelkie plugastwo tego świata (tak jak ksiądz Natanek przykazał).

Czyta się to owszem, nieźle, i widać że autor zna się na gore, grozie i fantasy, niezwykle plastycznie i zaskakująco prosto opisując czary, rozmowy z istotami astralnymi czy wreszcie walki z demonami. Dużo gorzej jest z całą resztą, która ciągnie się mniej więcej przez półtora trylogii, a która obejmuje przewidywalne intrygi, czerstwe dialogi oraz to, co uderzyło mnie najbardziej – dramatyczne wręcz opisy uczuć i relacji. Absolutnie widać, że autor nie jest zręczny w te klocki, a nagłówek z okładki reklamujący go, jako autora bestsellerów z listy „New York Timesa” raczej nie odnosi się do poczytnych romansów spod pióra pana Knaaka.

Jeśli jednak przemęczymy się z tym początkiem (od czasu do czasu przerywanym solidnym opisem zmagań z czarną magią i demonami), z tego brzydkiego kaczątka zacznie wyłaniać się całkiem okazały łabędź; nie chcę w tym miejscu stwierdzać, że ostatni tom („Fałszywy prorok”) to literacki kunszt i maestria, ale, jak śpiewał Łona, „autor raczej Nobla nie weźmie / ale generalnie czyta się nieźle”.

Tak, Knaak bardzo sprawnie porusza się tak po uniwersum, jak i typowych dla gry elementach, takich jak rzucanie czarów czy masowe morderstwa. I jedynie aspekt magicznej mocy przedmiotów gdzieś tu umyka, ale nie jest w mojej ocenie niezbędny – nie chodzi wszak o wierną „prozaizację” gry, a bardziej oddanie mrocznego klimatu i subtelnej, wrażliwej duszy demonów… No dobra, ta nie jest za grosz wrażliwa, a podział na dobro i zło jest aż nazbyt wyraźny, tym bardziej trzeba Knaakowi oddać, że od czasu do czasu stara się zrywać z tym podziałem, mieszając w głowie czytelnika w przedmiocie tego, kto jest zły, a kto dobry; jest to jednak zryw krótkotrwały i nierzadko naiwny.

Reasumując, trylogia nie jest może wybitną literaturą, ale dla lore Diablo stanowi istotny fundament, z którym twórcy zresztą niejednokrotnie romansowali na różne sposoby, a to wrzucając do gry przedmioty o nazwach związanych z bohaterami, a to odwołując do zdarzeń przestawionych przez Knaaka w innych publikacjach. Jeśli jest się fanem serii, warto sięgnąć to „Wojnę Grzechu”, tym bardziej przed premierą Diablo IV.


Richard A. Knaak, „Wojna Grzechu. Księga pierwsza: Prawo krwi”, wydawnictwo Insignis, Kraków 2014 „Wojna Grzechu. Księga druga: Smocze łuski”, wydawnictwo Insignis, Kraków 2015, „Wojna Grzechu. Księga trzecia: Fałszywy prorok”, wydawnictwo Insignis, Kraków 2016.

Może przeczytasz coś jeszcze?