Pozwalam sobie od razu, może nazbyt górnolotnie, od cytatu z Arystotelesa, ale jakże uniwersalnego. Idea niniejszej strony tliła mi się w głowie od jakiegoś czasu – zainspirowany projektem autorstwa pewnego Marcina (dostępnym pod adresem nudnerzeczy.pl), pomyślałem, że dobrze byłoby mieć jakiś depozytariusz wszelkiej maści tekstów chwili – spostrzeżeń, recenzji, impresji. Długo jednak poszukiwałem adekwatnej nazwy. Marzyła mi się nazwa powiązana z czasem, jednak o dobrą domenę było niezwykle trudno. Wreszcie za namową pewnej Beaty przekonałem się, że użycie mojego pseudonimu – Erwin Tale – będzie prawdopodobnie najrozsądniejszym wyborem. Tym bardziej, że relatywnie sporo osób identyfikuje mnie, jako Erwina, toteż jest cień szansy, że nie będę tu umieszczał byle czego (określmy to mianem „nadziei”, by nawiązać do polskiego przysłowia o pewnej matce i jej dzieciach).
Zatem zaczynam – w dość nieoczywistym momencie życia. Zobaczymy, na ile starczy mi zapału. Naturalnie raczej nie ograniczę się tylko do wspomnianych wyżej „tekstów chwili”, i nie omieszkam umieścić tu bardziej ambitnej twórczości (do której – im dłużej czynnie nie piszę – tym bardziej się dystansuję).
Jest osiemnaście minut po północy, poniedziałek; w płucach czuję dym wczorajszej nocy, na języku metaliczny posmak wódki. Wszystkie godziny nocy znów nęcą i straszą.
* zdjęcie kota dla atencji.